Kiedy ma się siedemnaście lat, przeważnie myśli się o zupełnie błahych rzeczach. Na jaki kolor pomalować paznokcie, jakie było zadanie z chemii czy którą bluzkę założyć. No dobrze, może przesadziłam. Myśli siedemnastolatków ograniczają się do seksu, alkoholu i imprez. Ale kto im zabroni? Nikt. Dopóki nie muszą myśleć o tym, czy dożyją jutrzejszego dnia. Nigdy nie spodziewałabym się, że musiałabym zastanawiać się nad tak absurdalną rzeczą. Trzeba pamiętać, że życie jest tylko życiem. W każdej chwili, sekundzie może się zmienić nie do poznania, jak to się stało w moim przypadku. Możesz zadawać sobie miliardy pytań "dlaczego ja?", lecz one i tak nic nie zmienią. Najwyraźniej zostałeś naznaczony przez los. Tak samo jak ja.
Siedziałam kolejny dzień w tym samym pokoju. Mimo, że był ładny, przestronny i nowoczesny, nie czułam się w nim dobrze. Czułam się w nim jak w klatce. Miałam momenty, że bałam się ruszyć z łóżka w obawie przed... Właściwie w obawie przed wszystkim. Zaczęłam się bać wszystkiego. W końcu dlaczego jeszcze nie jestem martwa? Dlaczego mogę leżeć sobie spokojnie, lecz w moim przypadku nie, na łóżku i być obsługiwaną? To wszystko sprawiało wrażenie co najmniej dziwnego, przerażającego. Jednak może wrażenie nie było tylko wrażeniem.
Od czasu mojej małej wymiany słów z psychopatą o imieniu Harry, nie widziałam go do tej pory. Cieszyło mnie to cholernie mocno. Irytowało mnie jednak, że ten człowiek ma dwa oblicza. Tak, pani Marley zaczęła zachowywać do mnie dystans od kiedy powiedziałam jej, że ON mnie porwał, ON zabił moją siostrę i ON nie jest normalny. Biedna twierdziła, że jest po prostu młodym człowiekiem mającym firmę. Tyle, że ja mówiłam prawdę.
Przez moją głęboką depresję nie miałam na nic ochoty. W szczególności na jedzenie, co wyszło mi na gorsze, ponieważ w nocy odczułam silny ból brzucha. Dziwiło mnie to, że nie jestem zamknięta w tym pokoju. Może mogłabym wyjść i uciec z tego domu? Gdziekolwiek, byleby nie spotkać już na swojej drodze Harry'ego Styles'a.
Po cichutku zwlokłam się z, trzeba przyznać, bardzo wygodnego łóżka i podeszłam na moich zimnych, bladych stopach do drewnianych drzwi. Nie byłam pewna, czy dobrze postępuję chcąc zejść na dół. Raz się żyje. Srebrna klamka wywołała cichy odgłos odblokowywania pod moim naciskiem. Dziękowałam Bogu, że w domu bruneta wszystko jest takie nowe. W moim prawdziwym domu, w Londynie skąd pochodzę, praktycznie każda klamka wytwarzała nieprzyjemny dla uszu pisk.
Rozejrzałam się dookoła. Zrobiłam krok do przodu zamykając przed tym drzwi od pokoju. Lekko się zachwiałam próbując odnaleźć się w ciemności. Podciągnęłam do góry zsuwające się dresy, które dała mi pani Marley. Nie wiedziałam do kogo należały, po prostu wzięła je z garderoby jej pracodawcy, a nie sądzę, żeby nosił on rozmiar S. Były one na mnie trochę za duże, ale co poradzić na to, że byłam wręcz za chuda? Zawsze wszyscy mi mówili, że mam niedowagę. Prawda była taka, że miałam, lecz bardzo lekką. Jednak przy moim wzroście, który wynosił niecałe 162 centymetry moja waga była dobra. Stres od zawsze wyżerał mnie od środka.
Zeszłam powoli na dół i najpierw skierowałam się do kuchni. To był praktycznie jedyny pokój, oprócz "mojego", w którym byłam. Ale pamiętałam, że za ścianą kuchenną znajdują się drzwi frontowe, ponieważ kiedyś na moich oczach pani Marley odbierała pocztę od listonosza.
Serce podeszło mi do gardła kiedy usłyszałam lejącą się wodę. Ciekawość wzięła górę, może tylko mi się wydawało. Pewnym krokiem weszłam do kuchni. Było ciemno, ale nie na tyle, aby nie można było dostrzec niczego. Jednak to nic właśnie było tym, co chciałam tam zastać.
Na moje nieszczęście chłopak zapalił światło, którego włącznik znajdował się obok niego. Stał naprzeciwko mnie trzymając w ręce szklankę, jak mogłam się domyśleć wody.
Teraz widziałam go dokładnie. Sięgałam mu do brody, co mnie przerażało. Zawsze bałam się wysokich, umięśnionych i niebezpiecznych chłopaków.
- Co ty tutaj robisz? - zdziwił się moją obecnością. Przez głowę przelatywały mi jak najgorsze scenariusze, od tego, że brunet zabija mnie nożem kuchennym, po długą i bolesną śmierć.
Dzieliło nas około dwadzieścia centymetrów, a ja stałam przed nim na bezdechu i wpatrywałam się w moje bose stopy.
- Byłam głodna - powiedziałam po chwili namysłu drżącym głosem. Nie było mnie stać na głośny ton, ale miałam nadzieję, że brunet usłyszał.
- Ellen mówiła mi, że nic nie jadłaś - pokręcił głową. - Zrobię ci kanapkę.
Nie wierzyłam w to, co się działo. Mówił do mnie kompletnie inny chłopak niż morderca mojej siostry.
Czekajcie.
Może to znowu jakaś pułapka?
Brunet otworzył dużą, srebrną lodówkę i zaczął po kolei wyjmować z niej żywność. Kątem oka udało mi się zauważyć, że była bardzo dobrze zaopatrzona. Wcześniej jadając posiłki w tym pomieszczeniu nie zwracałam za bardzo na wszystko uwagi. Może to przez to, że po prostu teraz byłam niewyobrażalnie głodna.
Przeszłam za nim i zajęłam miejsce przy małym, kuchennym stole. Bawiłam się nerwowo końcówkami moich długich włosów. Bałam się, cholernie się bałam, bo to mógł być jakiś podstęp.
- Z czym chcesz? - spytał obracając się do mnie. Przez przypadek spojrzałam prosto w jego oczy, były zielone, spokojne. Odetchnęłam. Dziwiły mnie jego oczy. Wcześniej, kilka tygodni temu, kiedy jeszcze przetrzymywał... nas w piwnicy także je obserwowałam. Zawsze miał przerażająco ciemne, wręcz czarne, co tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, iż był potworem. Jednak może to była tylko kwestia oświetlenia? To dosyć śmieszne, ale zawsze patrzę ludziom w oczy. Potrafię rozpoznać, kiedy kłamią.
- Nie jem mięsa - odparłam cicho szybko odwracając przy tym wzrok. Od dziecka w przeciwieństwie do... mojej siostry nie jadłam mięsa. Po prostu mi nie smakowało. Co innego ryby i owoce morza, które uwielbiam.
- W takim razie zrobię ci z sałatą, serem - wymieniał. - pomidorem... Jesz masło? - uśmiechnął się lekko. Pokiwałam mu w odpowiedzi na tak. Mój wzrok utkwił w zegarze ściennym. Była trzecia w nocy, co oznaczałoby, że gdy już zjem ową kanapkę, prawdopodobnie ją zwrócę.
- No tak, w sumie głupie pytanie - zaśmiał się. - W końcu większość je masło - zamilkł i wbił swój wzrok w lewe ramię, które było wytatuowane. Nie wiedziałam co to mogło oznaczać, ale jego zachowanie było dziwne.
Kiedy skończył przygotowywać mój posiłek, podał mi go, a sam poszedł na górę żegnając mnie krótkim "dobranoc". Byłam chorobliwie głodna, więc rzuciłam się na kanapkę jak łowca na zdobycz. Miałam wyrzuty sumienia, ponieważ czułam do bruneta nic innego niż obrzydzenie, nienawiść, strach.
Nie wiem czy w ogóle wyjdę stąd żywa, ale jeśli jednak, obiecuję, że Styles nie pozostanie bezkarny.
***
- Amelie, pomożesz mi trochę? Chyba nie będziesz całymi dniami leżeć w łóżku - pani Marley jak zwykle była w dobrym humorze. Z dnia na dzień zmieniła do mnie nastawienie, na takie, jakie miała na początku. Tak jakby zapomniała o wcześniejszej akcji. To dobrze. Chciałam jej pomóc, ponieważ kobieta naprawdę musiała się napracować sprzątając tak duży dom, ale myśl, że będę sprzątać dom tego chuja wzbudzała we mnie odruch wymiotny.
- Ok - wzruszyłam ramionami i zeszłam z łóżka. Chwyciłam ścierkę, którą miałam powycierać wszystkie meble w pokoju i zabrałam się do roboty. W tym czasie pani Marley ścieliła moje łóżko, więc byłyśmy blisko siebie.
- Jeśli mogłabym ciebie spytać - zaczęła Ellen. Spojrzałam na nią, ale ona nie przerywała swojej pracy. - Co cię łączy z Harry'm?
Myślałam, że się opluję.
Kobieta obróciła się, kiedy zanotowała brak jakiejkolwiek reakcji z mojej strony. Po prostu stałam jak słup trzymając jasno różową ściereczkę w ręce. Rządziły we mnie w tamtej chwili różne uczucia. Od złości, smutku po radość. Ale ironiczną. Proszę was, to było komiczne. Jak ktokolwiek mógł zadać mi takie pytanie?
- Jeśli uważasz to za niestosowne, to przepraszam - zaczerwieniła się. - Ale po prostu to trochę dziwne, że jego dziewczyna chodzi codziennie w tych samych ubraniach, nie wychodzi z pokoju - chciała kontynuować ale jej przerwałam.
- Nie jest to dziwne ponieważ nie jestem jego dziewczyną - skrzywiłam się, jakby taka sytuacja w ogóle była możliwa. Ale nie była i nie będzie. Chryste Panie, jak on mógł powiedzieć, że jestem jego dziewczyną.
- Ale... Nie ważne - uśmiechnęła się do mnie i dokończyła ścielenie łóżka.
Nagle do głowy przyszedł mi genialny pomysł.
- Oh, pani Marley, zapomniałabym! - starałam się być przerażona. - Byłam na dzisiaj umówiona z koleżanką, muszę wyjść, przepraszam - mówiłam w pośpiechu. Trochę ryzykowałam, ale nie obchodziło mnie to. Najważniejsze było, że gdyby Ellen Marley uwierzyłaby mi, wydostałabym się stąd i w końcu wróciła do Londynu. Nie ważne, czy obecnie znajdowałam się sto tysięcy kilometrów od niego, czy dwa.
- Jasne, idź! Przyda ci się towarzystwo - ponagliła mnie.
Łatwo poszło.
Ubrałam pierwsze lepsze buty, należące do chłopaka - innych tu nie było. Wyglądałam w nich co najmniej dziwnie, ale nie wyjdę na dwór na boso, podczas gdy pada śnieg i jest ujemna temperatura. Przynajmniej tak mi się wydawało. Sięgnęłam po jakikolwiek płaszcz, przekręciłam klamkę i wyszłam.
Zapomniałam jak to jest oddychać świeżym powietrzem.
Poczułam się wyzwolona.
Lekka, spokojna, szczęśliwa.
Ruszyłam swobodnie przed siebie, aż przekroczyłam zamurowania. Znajdowałam się na jakiejś niezbyt ciekawej ulicy, właściwie w nieciekawej dzielnicy. Dom Styles'a w porównaniu do innych był jak... Biały Dom Prezydencki. Dokładnie.
Wszędzie było szaro, mimo pięknej zimy i bezchmurnego wieczoru.
Wzięłam nogi za pas i szłam przed siebie. Po prostu. Nie wiedziałam gdzie się znajdowałam, więc miałam nadzieję jak najszybciej znaleźć jakąś osobę, której będę mogła się o to zapytać.
Czy to był koniec? Koniec tego koszmaru? Wydawało się to zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
Musiałam niesamowicie ostrożnie stawiać kroki, ponieważ miałam wrażenie, że z moich stóp za chwilę spadną owe gigantyczne buty. Poprawiłam kołnierz czarnego płaszcza, który również był na mnie za duży i za długi. Pewnie ludzie, którzy musieli widzieć mnie w oknach myśleli, że urwałam się z wariatkowa. W połowie było to prawdą.
Zdecydowanie okolica nie należała do najprzyjemniejszych. Stare, szare bloki po prawej stronie i małe domki, baraki po lewej mrożyły krew w żyłach. Miało się wrażenie, że zaraz wyjdzie zza zakrętu kolejny psychopata. Styles mieszkał we właściwej dla niego dzielnicy, po prostu miał kupę kasy.
Zobaczyłam idącego z naprzeciwka mężczyznę. Przyśpieszyłam kroku aby przypadkiem nie skręcił gdzieś. Musiałam się dowiedzieć gdzie jest najbliższy przystanek autobusowy lub jakiekolwiek źródło komunikacji miejskiej.
- Przepraszam! - zwróciłam się do niego podbiegając. Na głowę miał założony kaptur od luźnej bluzy, więc nie widziałam dokładnie jego twarzy, w dodatku, że powoli się ściemniało.
- Dobry wieczór, mógłby mi pan powiedzieć jak dojść do miasta? - od dziecka miałam dobre maniery. Strzeliłam, że znajdowaliśmy się na jakimś przedmieściu.
- Jasne, ślicznotko - wychrypiał. Przez moje ciało dreszcz. Jego głos był przerażający. - Ale najpierw powiedz mi, co robisz samiutka w The Northeast? - zobaczyłam jak się uśmiechnął. Obrzydliwie. Tempo bicia mojego serca momentalnie przyśpieszyło. Myślałam, ze zaraz dostanę jego palpitacji.
- Może już pójdę - mężczyzna górował nade mną o ponad dwadzieścia centymetrów. Był idealnym odzwierciedleniem moich koszmarów, razem ze Styles'em. Wsadziłam ręce w kieszenie i chciałam ruszyć przed siebie, jednak silny uścisk dłoni na moim ramieniu temu zapobiegł.
- Nie tak szybko - mówiąc to szarpnął mną rzucając za krzaki, które znajdowały się przy poboczu. Moje oczy zaszły łzami, a sama zaczęłam krzyczeć.
- Zamknij się kurwo, albo cię zajebię - spoliczkował mnie. Przerzucił moje ciało przez ramię i podbiegł do jakiejś uliczki. Czułam się jak w jakimś tanim thriller'ze. Była to ślepa uliczka, zaułek.
- Proszę, zostaw mnie - szlochałam.
Mężczyzna zaczął zdejmować ze mnie dresy. Wolałam zginąć z rąk Harry'ego, niż zostać zgwałconą. Zimne powietrze uderzyło w moje uda. Byłam przegrana. Próbowałam wołać o pomoc, ale z każdą próbą wielka, szorstka, brudna dłoń zakrywała moje usta.
Poddałam się.
Za długo walczyłam, aby się poddać, ale po prostu to zrobiłam. Ta walka mnie już wykończyła, nie miałam sił na jej dalszą część.
Zamknęłam oczy i czekałam.
Czekałam na rozdzierający mnie od środka ból.
Ale nic nie poczułam. Nic nie słyszałam, oprócz bicia własnego serca. Otworzyłam oczy i tego widoku, który wtedy ujrzałam nie zapomnę do reszty swojego marnego życia.
On tam stał.
Patrzył na mnie z góry, z zakrwawionym nożem w dłoni. Miał na sobie skórzane, ośnieżone buty, czarne spodnie i całkiem podobny płaszcz do tego, który ja nosiłam. Pod jego nogami leżał martwy, obleśny gwałciciel.
Nie zrobiło mi się nawet przykro. Nie przestraszyłam się. Przyzwyczaiłam się do widoku krwi, cierpienia i śmierci. Czułam ulgę i w głębi duszy dziękowałam brunetowi za to, że mnie ocalił. Ale nie wiadomo, czy na długo.
Może i zgłupiałam przez te wszystkie zdarzenia, ale stojąc przede mną, morderca mojej jedynej siostry wyglądał jak anioł i diabeł w jednym wcieleniu. A ja nadal go tak bardzo nienawidziłam.
Chciałabym jutro po prostu obudzić się z amnezją, zapomnieć o wszystkim. Żyć nowym życiem, nie wracać do przeszłości. Jednak to będzie trudne.
_____________________________
Kochani, i jak rozdział? Wiem, trochę mało akcji ale obiecuję, ze niedługo będzie ciekawiej :)
Co sądzicie o Harry'm? I o pani Marley?
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze pod poprzednimi rozdziałami, to wiele dla mnie znaczy i motywuje :)
Komentujcie dalej, ponieważ w następnym rozdziale dowiecie się czegoś więcej o Harry'm, więc chyba warto ;)
OD RAZU ZAPRASZAM NA GENIALNE DWA FF: KLIK i KLIK !!!
Tweetujcie z hashtag'iem o Insane! #InsaneKidnapperPL
25 komentarzy = następny rozdział
nie ogarniam...taki dibry teraz, przeciez zakatowal jej siostre! moze niech sie jeszcze zakochaja w sobie, kurde. nie wiem jak to wymyslilas ale nie moge czeeekac, chce przeczytac wszystko, teraz :c
OdpowiedzUsuńbardzo fajny rozdział + czekam na kolejne Harry awww :) @Ananasek11
OdpowiedzUsuńMam mega mieszane uczucia.
OdpowiedzUsuńPomińmy Twój geniusz bo to, że rozdział jest napisany cudownie nawet ślepy zauważy. Oddaj mi trochę talentu, może wtedy będę miała więcej motywacji, haha. No ale ok, przechodząc do rozdziału :
PO PIERWSZE: PANI MARLEY JEST OD DZISIAJ MOJĄ BOHATERKĄ, OK. #MARLEYNATORS FOREVER, KONIEC, KROPKA.
Po drugie: Idk czemu, ale jak czytała ten moment w którym on robił jej kanapkę, to miałam na ustach wielkiego banana, serio. To było takie...urocze? Zwykły moment po raz pierwszy na Insane - ŚWIĘTUJMY, YEEEEY
Po trzecie: Ten gwałciciel ma szczęście że zginął z rąk Stylesa a nie z moich, ponieważ ja bym mu zaserwowała bardzo długą, powolną i bolesną śmierć, tak, że chuj by się zesrał *bawię się w Harry'ego, he*
Po czwarte: STYLES WYBAWCA - ZA TO CI SIĘ KŁANIAM, WIĘC NIE SPIERDOL TEGO JESZCZE BARDZIEJ, OK? BO SERIO, OD NIENAWIŚCI DO MIŁOŚCI JEST JEDEN KROK WIĘC...
OCH NO PO PROSTU PROSZĘ
Ale serio, ta sprzątaczka mnie rozwala, nie mam bladego pojęcia dlaczego, ahahahahahaha
Ogromnie się cieszę że dodałaś już ten rozdział, bo Insane jest pierwszym fanfikiem od którego się uzależniłam, więc: ASDFGHJKL;ZCVBNM QWEROOIOSHJASDFHDJD
TAK, JARAM SIE
CZEKAM NA KSIĄŻKĘ 'INSANE'
WIĘC
JUŻ
PISZ
DO
JAKIEJŚ
REDAKCJI
WYDAWNICTWA
CZY
TAM
INNEGO
GÓWNA
OK?
NO I JUTRO POFANGIRLINGUJĘ CI NA SKAJPAJU <3
Kończę, kocham Cię najmocniej i z jeszcze większą niecierpliwością czekam na następny rozdział xx
Boze co sie tutaj dzieje?!
OdpowiedzUsuńChyba nie rozumiem :c
A MOZE HARRY MA ZLEGO BLIZNIAKA?!?!
O to by bylo dobre ;)
Genialny rozdzial.
Czekam na nastepny xx
OMG nie wiem co powiedzieć oprócz hf;afhighehiht no normalnie mnie rozwaliłaś Boże ten rozdział jest takie epicki :)
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńtylko czemu Harry znęcał się tylko nad Celine? a dla Amelie był taki dobry??
te pytanie nie dają mi spokoju .x @luvmymikey
TO FANFICTION JEST GENIALNE
OdpowiedzUsuńZNAM DUŻO FF GDZIE HARRY TO POPIERDOLENIEC PRZETRZYMUJĄCY DZIEWCZYNY ALE W TYCH INNYCH NIE RÓWNA SIĘ Z TYM!
TU JEST PRAWDZIWYM .... PSYCHOPATĄ I O DZIWO TO DOBRZE!
I PO PRZECZYTANIU TYCH KILKU ROZDZIAŁÓW BOJĘ SIĘ ŻE ZARAZ KTOŚ MI DO DOMU WEJDZIE I MNIE PORWIE.
(SPRAWY NIE UŁATWIA MI TO ŻE JEST KURWA 2 W NOCY A JA NA DODATEK WIERZE W TE WSZYSTKIE STRASZYDŁA!)
ŚWIETNY ROZDZIAŁ I MAM NADZIEJĘ ŻE KOLEJNE BĘDĄ RÓWNIE DOBRE, A MOŻE I LEPSZE
@MySweetieAri
AH I ZAPOMNIAŁAM DODAĆ ŻE STRASZNI MĘCZY MNIE PYTANIE DLACZEGO HARRY ZNĘCAŁ SIĘ NAD CELINE, A DLA AMELIE JEST ... CÓŻ JEST DOŚĆ MIŁY JAK NA PSYCHOPATĘ, GWAŁCICIEL, MORDERCĘ I CHUJ WIE KOGO JESZCZE.
UsuńEH, BIEDNA AMELIE
Twój ff jest jednym słowem : ZAJE***TY! Lepszego w życiu nie czytałam. Jest straszny, przerażający i bardzo zaskakujący, ma zwroty akcji i nie można przewidzieć Twojego kolejnego kroku/pomysłu. Oby tak dalej! I oczywiście z niecierpliwością czekam na następny rozdział! Już nie mogę się go doczekać. Jestem pewna, że będę śledziła Twoje wpisy i będę na bieżąco. Pozdrawiam @19_Martyna_97
OdpowiedzUsuńCUDO! CZEKAM NA WIĘCEJ! XD
OdpowiedzUsuńFajny <3
OdpowiedzUsuńo rety ! co za straszne ff ;o ale kurde boskie ! ;3
OdpowiedzUsuńdziewczyno powalasz ! nigdy w swoim krótkim życiu nie czytałam tak cholernie strasznego ff ! w końcu nastąpił ten pierwszy raz :D
czekam na nexta xx
@sluumberr
UsuńSuper <33
OdpowiedzUsuńGdy czytam rozdziały mam ciarki na plecach ze strachu. Nie zdziwię się jeśli w nocy będą mi się śniły koszmary xD czekam na next
OdpowiedzUsuńKocham to ! Tylko mam wrażenie ,że Harry przestanie już być taki miły
OdpowiedzUsuńNatrafiłam na to opowiadanie dzisiaj. Przeczytałam wszystkie 4 rozdziały w około trzydzieści minut i nie mogę się nadziwić. Masz dziewczyno świetny styl pisania, fajną wyobraźnię. Twój blog w miarę szybko zyskał na popularności. Nic tylko życzyć, aby tak dalej. Mam nadzieję, że uzyskasz grono stałych czytelników. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Gdybyś mogła informuj mnie o nowych rozdziałach na twitterze: @luuvmyangel. W wolnej chwili, zapraszam do siebie devoted-fanfiction.blogspot.com. Pozdrawiam, życzę weny i do następnego.
OdpowiedzUsuńTo ff chyba zryje mi psychike :D zgadzam się w pełni z still kidrauhl naprawdę masz talent i tylko Ci go pozazdrościć. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i mam nadzieję dowiedzieć się czegoś więcej o Harrym :)
OdpowiedzUsuńcudne ff :))
OdpowiedzUsuńO jejciu dzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały i muszę Ci powiedzieć żę to jest BOSKIE Nie wiem czemu ale Harry jako morderca gwałciciel i nie wiadomo kto jeszcze jest sexi xD Czekam na kolejny :) Ollzza
OdpowiedzUsuńSuper <33
OdpowiedzUsuńNajlepsze :333
OdpowiedzUsuńGenialny... Chce wiedzieć więcej o Hazzie :D
OdpowiedzUsuńsupcio
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńsupeer .. bedzie jeszcze next ??
OdpowiedzUsuń